sobota, 12 stycznia 2013

Barwy (i szarości) jesieni – skórzane Converse

Być może środek stycznia, to średni moment aby pisać o jesieni, ale z drugiej strony, patrząc na chlapę i pseudo-zimę, jaką mamy za oknem (przynajmniej na południu centralnej Polski), to aż skojarzenia nasuwają się same.


Dziś na tapecie czerwone, skórzane Converse, które zakupiłem od tej samej osoby, co opisane poniżej Nike Dunk. Zresztą widać to nawet po charakterze pisma na obydwu parach. Poniżej przedstawiam treść maila z propozycją zakupu:

"Mam kolejna ofertę - czerwone skórzane Conversy. Ciężko będzie mi się z nimi rozstać, ale niestety - czas robi swoje. Z zewnątrz nie wyglądają na bardzo zniszczone, ale w środku piętki są wytarte i z dziurami. Nie ma tam już gumy - wycięta, bo przeszkadzała, gdy się odkleiła no i materiał został podarty do skórzanej warstwy.

Buty są oryginalne, nie maja jednak znaczka od wewnętrznej strony, gdyż były skracane u szewca (początkowo były to wysokie trampki a teraz od jakiś 2 lat są do kostki). Kiedyś przeszły tez pranie, dlatego wewnątrz są różowe i trochę farbowały.

Chciałabym takie jeszcze jedne, aczkolwiek nigdzie nie widziałam CZERWONYCH skórzanych Conversów. Wyłącznie czarne i białe i może raz zielone. Szkoda, bo są zajebiste.

Mam nadzieje, że komuś się przydadzą, bo ja już raczej nie będę w nich chodzić... :(( Pomyślałam, że skoro i tak czekasz na poprzednie zamówienie - mogę dołączyć i te buty. Co sadzisz?"

Choć niestety tego nie widać, na jednym z butów jest napisane: "I will always find my way! Step by step" :)

Co mogłem zrobić? Szkoda aby butki się zmarnowały, a skoro i tak już płaciłem za przesyłkę, to ich zakup nie uderzył tak mocno po kieszeni. Poza tym, to była ostatnia szansa:

"Właśnie się pakuje i miejsce w mojej walizce jest dość ograniczone (z uwagi na przelot samolotem). Proponuję (…)zł i postaram się je wcisnąć :D"
 


Tak, tak, Conversy przyjechały do mnie z zagranicy. Dokładniej z Danii. Otóż osoba od której je kupowałem, również w tym czasie była na wymianie w tym kraju, ale na zupełnie innej uczelni niż ja. Taki ciekawy zbieg okoliczności. Zresztą to on stanowił inspirację do jesienno-zimowego klimatu zdjęć.


Zima w tym nordyckim kraju jest… jest raczej marna. Przypomina szary listopad. Mgliście, deszczowo, wietrznie (i to cholernie wietrznie). Temperatury oscylują w okolicy 0-5st, a śnieg jest raczej wyjątkiem. Do dziś pamiętam jak mi tyłek wymroziło jak w taką pogodę jeździłem  po parę kilometrów rowerem aby dostać się na drugi koniec miasta :)


Same zdjęcia zostały wykonane pod koniec października :) Heh… trzy miesiące opóźnienia, prawie jak okres oczekiwania do lekarza ;) Czego w tym jesienno-zimowym okresie nikomu nie życzę :)

Znów tego na zdjęciu nie widać, ale na prawym bucie jest napis: "Don;t worry, be HAPPY! =))"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.