środa, 1 września 2010

6 lat...

Inspiracją do tego wpisu była dyskusja na forum serwisu Szafa.pl dotycząca mojej kolekcji. Pośrednio padło w niej pytanie czy buty mogą mieć wartość sentymentalną oraz jakie zdarzenia się z tym wiążą. Drugim czynnikiem był wpis na pewnym blogu. Autorka opisuje w nim dlaczego trzyma w domu 20-letnią parę Conversów. Po tym wszystkim pomyślałem, że napisze o swojej ulubionej parze. Jednej z dwóch do której czuję przywiązanie, gdyż wiążą się z masą przeżyć i wspomnień.

Stan na 21.04.2005 - pół roku po zakupie.

Ale od początku...
Wakacje w Kołobrzegu sierpień 2004. Nie planowałem żadnych zakupów, ale pogoda odstraszała od korzystania z uroków plaży. Sklepy okazały się świetną alternatywą. W jednym z nich natrafiłem na model Puma Avanti. Od razu bardzo mi się spodobał. Strasznie chciałem je mieć. Niestety cena – 350 zł – była mocno zniechęcająca. Pamiętam, że dość długo stałem w sklepie i zastanawiałem się czy je kupić czy nie. Ostatecznie zdecydowałem, że jednak nie. Szczególnie, że jak już wspomniałem – nie planowałem żadnych zakupów. Po powrocie do domu i kolejnym tygodniu stwierdziłem, że chwilowa zachcianka okazała się bardziej trwała. Poza tym za parę dni miałem iść do liceum, więc doszedłem do wniosku, że przydadzą się nowe buty. Następnie poszedłem do nieistniejącego już sklepu sieci The Athlete’s Foot w Galerii Łódzkiej. Pamiętam, że jak wszedłem to przez chwilę patrzyłem na półki w poszukiwaniu mojego modelu, ale nigdzie go nie widziałem. Normalnie panika... Od razu pomyślałem, że trzeba było kupować w Kołobrzegu. Na szczęście podszedł sprzedawca i zapytał czego szukam. Odpowiedziałem, a on wskazał palcem na półkę zaraz przed moimi oczami. Aż mi się głupio zrobiło. Ale nic. Najważniejsze, że je znalazłem, oczywiście od razu kupiłem. Były to moje pierwsze oryginalne adidasy.

13.12.2007 - już na studiach. Obok stare halówki oraz Superstary. Jak się dobrze przypatrzeć widać jeszcze na nich śladu długopisu.

Zanim zacząłem w nich chodzić odczekałem parę dni do rozpoczęcia roku szkolnego. Nigdy nie lubiłem garniturów i mody kościołowej. Krótkie spodnie, adidasy, koszula z krótkim rękawem były idealne na taką okazję jak pierwszy dzień w nowej szkole :) Tak zaczęła się ich historia. Towarzyszyły mi cały czas. Podczas poznawania nowych osób w liceum, na imprezach, jak również na zajęciach w szkole. Chodziłem w nich nawet w zimie po śniegu. Jednoznacznie kojarzą mi się z pierwszymi dwoma latami liceum. Później pojawiły się Superstary, ale to zupełnie inna opowieść.

13.12.2007 - inne ujęcie.

W tym okresie dołączyłem do grupy rekonstrukcji historycznej – tzw. bractwa rycerskiego . Miałem je na pierwszej imprezie w jakiej brałem udział, gdyż ze względu na strajk Poczty Polskiej nie dostałem swoich butów historycznych. Był to maj 2005. W kolejnym roku pojechałem na tą samą imprezę. Oczywiście również w Pumasach, co zostało podsumowane przez kierownictwo grupy czymś w stylu ‘O widzę, że masz historyczne Pumy’. Naturalnie na samej imprezie chodziłem już w koszernych historycznie butach.

04.09.2009 - piąte urodziny ;)

Pamiętam, że miałem je na wykopaliskach archeologicznych na których spędzałem część wakacji w 2005 roku. Oczywiście nie używałem ich wtedy do pracy, gdyż było mi ich szkoda. Okazało się to trafną decyzją gdyż podarłem jedną parę trampek podczas tych wykopek.

04.09.2009 - piąte urodziny ;) tym razem od dołu

W trzeciej klasie Pumy utraciły swoją pozycję na rzecz Superstarów, to w nich wszędzie chodziłem. Avanti stały sie butami na WF. W tym okresie pojawiły się na nich pierwsze rysunki, napisy. Pamiętam, że były nazwy zespołów ( Iron Maiden czy System of a Down) oraz jakieś inne malunki i komentarze. Generalnie przestałem o nie dbać. Przez rok ich nie pastowałem, ani nie czyściłem. Na koniec liceum były już w takim stanie, że jak po maturze podjąłem pracę, to używałem ich jako butów roboczych. Swoją droga była to pierwsza praca.

04.09.2009 - kolejna urodzinowa fotka ;)

Gdy poszedłem na studia stwierdziłem, że może z tych Pumek da się coś jeszcze wycisnąć. Wyczyściłem je dokładnie, wypastowałem. Zmyłem również napisy. Dzisiaj żałuję tego, bo wytarłem w ten sposób część wspomnień. Cóż, jak coś się kończy, to zaczyna się coś innego. W tym okresie miałem dredy, stwierdziłem więc, że założę w Pumach sznurówki reggae. Ostatecznie zaczęły wyglądać całkiem nieźle. Używałem ich dość często, ale jednak czasu nie dało się oszukać. Skóra była już pościerana i żeby estetycznie wyglądała, wypadałoby ją pastować co parę dni, a na to jestem stanowczo za leniwy.

11.02.2010 - zimę spędziły na balkonie, zapomniane i już prawie nie potrzebne.

Tak oto zaczął się ostatni już etap. Znów stały się butami roboczymi. Używałem ich gdy miałem coś zrobić w warsztacie, ogrodzie, piwnicy. Robiłem w nich rzeczy przed wyjazdem na 600-lecie bitwy pod Grunwaldem (m.in. stelaż do historycznego namiotu) . Później przez trzy tygodnie wiernie mi służyły na praktykach w zakładzie obróbki mechanicznej. Ostatnio używałem ich podczas malowania mieszkania.

01.09.2010 - równo w szóstą rocznicę pierwszego ich założenia.

Pamiętam, że jak je kupowałem sprzedawca powiedział, że ten model jest bardzo trwały i że ma dłuższą, bo dwuletnią gwarancję. Nie sądziłem, że po 6 latach będą jeszcze się nadawały do czegokolwiek, ale jak widać tak jest. Pomimo tego, że są strasznie zniszczone na pewno ich nie wyrzucę, po prostu za dużo rzeczy mi się z nimi kojarzy. A poza tym muszę mieć jakieś buty robocze ;D

01.09.2010 - ciekawe, że sześć lat temu pierwszy września też wypadł w środę :) . jest to zatem pełna rocznica, co do dnia ;)

PS. Niestety, nie mam zdjęć z wcześniejszego okresu niż 2007 rok kiedy to nabyłem aparat. Jedyne kilka z 2005 robione pożyczonym sprzętem.

01.09.2010 - kto wie ile jeszcze posłużą i w jakich robotach będą mi pomagać :)