sobota, 26 października 2013

The worst sneakers Ever - part III

Patrząc na te halówki nie powinno dziwić, że zostały zaprezentowane w konkursie na najbardziej zdewastowane buty wszechczasów. Podobnie jak poprzednie dwie pary, ta również musiała przejść odpowiedni lifting w kwestii ich historii. Na szczęście, nie trzeba było nic zmieniać w ich wyglądzie, ten wystarczająco świadczył o ich zmęczeniu życiem.

Butki kupiłem ze 4-5 lat temu na Allegro. Były wtedy prawie nowe, a ich cena Kup Teraz była kusząco niska – coś w stylu 20zł plus przesyłka. Oczywiście kupiłem je z myślą o odsprzedaży, ale jako że jestem leniwą istotą, ostatecznie leżały w kartonie i czekały na ponowne wystawienie. Pewnie by się doczekały, gdyby nie serwis Szafa.pl, gdzie je wymieniłem za inne zdewastowane buty, dodatkowo dostając zapewnienie, że do mnie wrócą, gdy nie będą się już do niczego nadawać.


Można powiedzieć, że nie był to interes życia, że mogłem na nich zarobić… mogłem, tylko pytanie ile? Po odjęciu kosztów ich zakupu może byłoby to dwadzieścia złotych, może nawet trzydzieści, jakby się przyfarciło. Zatem uznałem, że warto zaryzykować i tym samym zdobyć dwie pary butów, do mojego projektu.

Po niecałym roku od wymiany, otrzymałem maila z informacją, że buty są już w katastrofalnym stanie i że jeżeli nadal je chcę, to za koszty wysyłki, mogę je mieć. Nie myśląc długo, zrobiłem przelew na kwotę siedmiu złotych i pięćdziesięciu groszy za list ekonomiczny i po kolejnych dwóch tygodniach miałem Najki z powrotem.

Tak, co fakt, to fakt. Ich stan był faktycznie katastrofalny. Zastanawiałem się, co musiały przejść. Odpowiedź na to pytanie, dała mi ich była właścicielka. Używała ich na co dzień do chodzenia po szkole, co po roku dość mocno nadwyrężyło ich stan. Później, towarzyszyły jej przez miesiąc na praktykach ogrodniczych. Osiem godzin dziennie w pozycji kucanej, przy przesadzaniu kwiatów, okazało się za dużo jak na te Najki. Zdecydowanie nie podołały tej pół-niewolniczej pracy (no bo jak inaczej nazwać obowiązkowe praktyki?) i ostatecznie się rozpadły.


Pierwotnie planowałem je przedstawić na konkursie ich prawdziwą historię. Niestety, na jak złość, nie miałem dostępu do żadnego ogródka, a tym bardziej szklarni. Pozostało więc stworzenie nowej historii, takiej która byłaby typowa dla masy innych halówek. W ten sposób powstała koncepcja ostatniego meczu.

Game Over… Przynajmniej dla halówek mojego młodszego brata. Ile meczy w nich zagrał? Ile goli strzelił? Ilu kolegów sfaulował? Wie tylko on sam, no i wiedzą to jeszcze te umierające Najki.

Według zeznań poszczególnych członków rodziny – w liczbie czterech osób i kota (aczkolwiek ten ostatni skutecznie odmawiał odpowiedzi), halówki zostały zakupione wiosną zeszłego roku na Allegro. Pomimo, że buty były już wcześniej używane, ich stan nie budził zaostrzeń. Niestety ich dalsza przeszłość jest nieznana… Należy nadmienić, że brat jest w takim wieku, kiedy noga bardzo szybko rośnie, do tego on nie niszczy butów – on je masakruje, zatem zakup używanych w cenie ok 30% nowych był całkowicie uzasadniony.

Najki szybko przeszły swój chrzest – nie było litości – od razu gra na betonowym lub piaszczystym boisku. Mecz za meczem, w deszczu i słońcu. Już na początku lata stało się jasne, że przy takim użytkowaniu ich dni są policzone. Nie trzeba było długo czekać, aby skóra (a raczej eko-skóra) zaczęła się łuszczyć i odpadać. Później cała cholewka zaczęła ogłaszać niepodległość i oddzielać się od podeszwy.

Pod koniec lata stało się jasne, że buty osiągnęły kres żywota. Zmasakrowana cholewka, do tego odchodząca. Mała, przelotowa dziura po środku podeszwy prawego halówka. Rozdarty nosek w lewym bucie. To tylko kilka z ich wad. Stało się jasne, że brat potrzebuje nowych butów. Dla tych kariera piłkarska się już skończyła.

Po rozegraniu ostatniego meczu, miały trafić na śmietnik. Tak się jednak nie stało. Nikt tak naprawdę nie wie dlaczego… Może ich zły stan je ocalił. Wszak, są w tak fatalnym stanie, że aż wstyd to wyrzucić ;)

Czy tym razem historia i buty przypadły do gustu jurorom? TAK! Tym razem tak! Wygrały nagrodę dodatkową –  bon zakupowy na 100zł! (Link: http://kolekcjonerbutow.pl/news/zwyciezca-worst-shoes-ever-wyloniony/ ) Zabawne, że gdybym je kiedyś sprzedał, to może zarobiłbym 1/4 tej kwoty, a tak to inwestycja zwróciła się z nawiązką. Uściślając, zwróciłaby się, gdyby nie fakt, że bon rozdysponowała moja dziewczyna, gdyż ona oficjalnie wysyłała zdjęcia na konkurs. Tak czy inaczej, jest to pięknie uzupełnienie historii tych butów. Teraz faktycznie mogą już iść na emeryturę… Chociaż kto wie, może znów będą potrzebne aby wygrać jakiś konkursik :)

t temu na Allegro. Były wtedy prawie nowe, a ich cena Kup Teraz była kusząco niska – coś w stylu 20zł plus przesyłka. Oczywiście kupiłem je z myślą o odsprzedaży, ale jako że jestem leniwą istotą, ostatecznie leżały w kartonie i czekały na ponowne wystawienie. Pewnie by się doczekały, gdyby nie serwis Szafa.pl, gdzie je wymieniłem za inne zdewastowane buty, dodatkowo dostając zapewnienie, że do mnie wrócą, gdy nie będą się już do niczego nadawać.