czwartek, 12 marca 2009

O kolekcjonerstwie, o idei...

O kolekcjonerstwie...

Przez całe życie spotykałem się z różnymi kolekcjami. Przeważnie były to rzeczy typowe: znaczki, monety, obrazy. Zdarzały się też mniej typowe: kapsle od butelek, guziki, maskotki określonego rodzaju. Generalnie wszystkie te rzeczy nie budzą większego zdziwienia u osób postronnych. Często spotykają się z podziwem czy zainteresowaniem.

Moja kolekcja na pierwszy rzut oka wydaje się inna... Na drugi zresztą też... Otóż kolekcjonuję trampki i adidasy. Ok, wiele osób ma kilka, kilkanaście par butów, wiec co w tej kolekcji takiego nietypowego? Nic, gdyby nie fakt, że w mojej kolekcji są tylko buty o wyraźnych lub bardzo wyraźnych śladach użytkowania.

O idei...

Wszystkie adidasy zaczynają tak samo. Żółte ludziki pracowicie je produkują, następnie pakują i rozsyłają na wszystkie strony Świata. Później Anglicy, Niemcy, Polacy, Amerykanie i inni zajmują się lokalną dystrybucją, ostatecznie setki jednakowych par butów trafia do sklepów. Następnie przychodzi klient, ogląda, wybiera, przymierza, ostatecznie kupuje. Następuje magiczna chwila. Od tej chwili, nie są to już zwykłe, jedne z wielu bucików. Teraz są to moje, Kasi, Janka buty. Od tego momentu każde będą inne.

Każda para ma jakąś historię. Każda odwiedzi inne miejsca, jedne poznają tylko szkołę, gdzie będą pełniły rolę butów na zmianę, inne zwiedzą zakamarki świata, jeżeli właściciel je tylko tam zabierze. Zatem każde buty, zbiorą inne doświadczenia. A każde z tych doświadczeń, zostawi niepowtarzalny ślad na konkretnych egzemplarzach. Dodajmy do tego, że każdy właściciel inaczej dba o swoje obuwie, jedni je czyszczą inni nie, są tacy którzy po nich rysują czy modyfikują w inny sposób, a są i tacy dla których byłoby to barbarzyństwo. Wszystko to powoduje, że każda para jest nie tylko wyjątkowa, ale ma też do opowiedzenia inną historię.

Później następuje drugi punkt kulminacyjny. Właściciel stwierdza, że jego dotychczasowe buty nie są mu już potrzebne. Wyrósł z nich, uznaje je za zbyt zniszczone, wyszły z mody. Okazuje się, że buty które jeszcze jakiś czas temu z zadowoleniem kupował w sklepie, cieszył się nimi, teraz są bezwartościowe, zbędne. Trafiają na śmietnik gdzie giną na zawsze. Wraz z nimi ginie ich historia, ich wyjątkowość.

O kolekcji...

Jak się nad tym wszystkim zastanowić, to moja kolekcja nie jest, aż tak dziwna jak to pierwotnie mogło się wydawać. Jak w wielu innych zbiorach, każdy eksponat jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, każdy ma jakąś historię i każdy ma wartość dla zbierającego. W końcu czyż podobnie nie jest z innymi kolekcjami? Weźmy zbieranie kapsli: wszystkie są inne, każdy pochodzi z innego piwa i z innego miejsca. Jedne zdobyło się będąc na wakacjach, inne dostało od wujka. Dla większości osób są bezwartościowe. Kupując piwo nie myślimy o nich, otwieramy je, a kapsel wyrzucamy. Tymczasem dla kolekcjonera, mogą być kolejnym wyjątkowym elementem jego zbioru.

Intrygujące, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.