czwartek, 9 stycznia 2014

Wyłaź z famuły, bierz żulik w tytkę i idziem!

Od dłuższego czasu planowałem zrobić wpis o moim rodzinnym mieście. Szczęśliwie jakieś pół roku temu udało mi się kupić na Allegro buty, które wpisują się w klimat mojego projektu, a co ważniejsze  całe swoje 'buciane' życie spędziły w tym mieście. Nim przeszły w moje ręce, poprosiłem byłą właścicielkę aby udekorowała je kilkoma hasłami kojarzącymi się z Łodzią. Zapraszam więc na krótką przechadzkę po moim Mieście.

Łódź jest miastem, gdzie na każdym kroku widać jego przemysłową przeszłość. Nic dziwnego, skoro do początku XIX wieku było tutaj zaledwie kilkadziesiąt chałup (w większości krytych słomą), a prawa miejskie nie zostały jej zabrane tylko przez przypadek. Tak, w połowie XVIII wieku w łodzi mieszkało około 200 rodzin, ratusza nie było a namiastka kościoła była obrazą dla Boga.

Wejście do fabryki Grohmana (Beczki)
Wszystko zmieniło się w 1820 roku, kiedy to za sprawą dekretu do Łodzi zaczęli zjeżdżać pierwsi tkacze. W ciągu kolejnych 100 lat mała peryferyjna wioska przeistoczyła się w znaczący ośrodek przemysłowy, a bajeczne bogactwo fabrykantów przeplatało się z nędzą robotników. Według niektórych źródeł tak szybki rozwój miały tylko dwa miasta w tamtej epoce – Los Angeles i Chicago. 

Tkalnia jednej z łódzkich fabryk
Ale Łódź, to nie tylko miasto przemysłowe. Łódzka filmówka przez lata wykształciła wielu znanych ludzi ekranu, a Se-Ma-For od kilkudziesięciu lat tworzy tutaj swoje filmy. Pewnym nawiązaniem, a zarazem podsumowaniem Łodzi jest scena z filmu Ajlawiu, gdzie Pazura wyraża na dworcu Kaliskim opinie o tym mieście. Skądinąd, podzielaną przez wielu jego mieszkańców. 

Dworzec Łódź Kaliska
Dziś przeszłość filmową, jak i fabryczną można obejrzeć w licznych muzeach. Budynkiem stanowiącym nijako kwintesencje tego jest dawny pałac K. Scheiblera, gdzie niegdyś przechadzał Król Bawełny, a dziś mieści się muzeum kinematografii.

Pałach Scheiblera
Pewną specyfiką Łodzi są typowe dla niej regionalizmy jak chociażby famuły, jak te na Księżym Młynie, albo siajowy towar, czyli słabe jakościowo tkaniny. W Łodzi można również pojechać na krańcówkę, nawet mając zwykły bilet jednorazowy zamiast migawki. Swoją drogą, Łódź jako pierwsze miasto w zaborze rosyjskim uruchomiła sieć tramwajów elektrycznych (10 lat wcześniej niż Warszawa).

Budowa linii tramwajowej na ul. Łagiewnickiej
Możesz tu również kupić angielkę lub żulika. Najlepiej na jednym z łódzkich targowisk, których jest w mieście cała masa. Szczęśliwie nie wyglądają już jak te z początku XX wieku. Chociaż, powstałe zamiast nich pawilony handlowe zabrały nieco łódzkiego klimatu.

Rynek Wodny
Synonimem zakupów, jest Manufaktura. Największe centrum handlowe w Łodzi, jak i w Polsce. Znajduje się ono w zrewitalizowanych zakładach Poznańskiego. Jest to wspaniały przykład, jak z opuszczonych i niszczejących hal fabrycznych można stworzyć pełne życia centrum miasta.

Fabryka I. Poznańskiego
Niestety, coś za coś. Gdzie jeden zyskuje, tam inny traci. Widać to doskonale spacerując Piotrkowską, dawną wizytówką miasta, gdzie mieściły się wszystkie najważniejsze i najbardziej prestiżowe (jak dumnie to brzmi) sklepy w mieście. Jeszcze kilka lat temu główna ulica miasta była prawie wymarła, ale obecnie, dzięki znaczącej poprawie estetyki staje się ulicą bogatą w puby, kafejki i inne tego typu przybytki.

Piotrkowska
Spacerując po Łodzi na pewno przykują Twoją uwagę liczne murale oraz sztuka nieco niższych lotów - napisy na ścianach, wchodzących w skład odwiecznej wojny kibiców ŁKSu z Widzewem. W taki o to sposób można łatwo uzupełnić wiedzę o zwyczajach jednych i drugich. Przykładowo, jasne jest, że kibice Widzewa śpią w skarpetkach a ŁKSu robią herbatę na wodzie po pierogach.

Stadion ŁKS
I tak oto dochodzimy do końca małej podróży po Łodzi. Miasta, które od małej wioski wyrosło na wielki okręt. Ex navicula navis, jak głosi motto miasta. 

Kanał Dąbrówki