

Ale na jesieni coś zaczęło pękać. Zastanawiałem się, jak długo będę jeszcze unikał sięgnięcia tego, co chcę. Ostatecznie w grudniu przełamałem się i... zapytałem. Wysłałem maila do partnera tej koleżanki - K - (razem chodzimy na treningi). 10 minut później otrzymałem SMS-a. Tysiąc myśli przebiegło mi przez głowę... Oczyma wyobraźni widziałem już informację, że chyba spadłem z księżyca wzbogaconą wymyślnymi flugami. Nacisnąłem 'Wyświetl'. Powoli docierało do mnie, że rzeczywistość rozminęła się z wyobrażeniami i że wiadomość miała zupełnie inną treść... "Spoko. Jak będą te pumy jeszcze w domu, to są Twoje. Szacun stary. Za hobby"...

To było niesamowite uczucie. Euforii z osiągnięcia celu mieszała się z zadowoleniem z siebie. W końcu pierwszy raz się odważyłem prosić znaną mi osobę o wsparcie kolekcji.

W ciągu najbliższych paru dni okazało się, że Pumy są nadal na stanie. Nie dalej niż przed tygodniem je odebrałem. Wreszcie są moje, a jeszcze pół roku temu myślałem, że to nie możliwe...

Jaka z tego płynie konkluzja?
Chyba każdy z nas nie raz stanął przed sytuacją, gdy chciał coś dostać, osiągnąć jakiś cel, ale z braku wiary nie odważył się po to sięgnąć. Brak odwagi by się zapytać? Strach przed reakcją? Obawa przed poruszeniem tabu? A może wszystko na raz? Zabawne jak wiele tracimy, bojąc się spróbować osiągnąć cel...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.